Często pytacie, czy wprowadzimy pigmenty prasowane. Niezmiennie odpowiadamy, że nie. A dlaczego? Otóż nie zmierzamy się ograniczać!
By sprasować pigmenty należy dodać do nich szereg substancji pomocniczych. Im pigment ma większe drobiny, tym więcej i tym bardziej specyficznych. Te dodatki mogą uczulać, znacznie skracają termin przydatności pigmentów i pokrywają powierzchnię pigmentu zmieniając jego właściwości optycznie.
Czyste, sypkie pigmenty natomiast:
🔹 mają proste, krótkie składy,
🔹 bardzo rzadko uczulają a ewentualny składnik łatwo zidentyfikować i unikać,
🔹 mają bardzo długie terminy przydatności – nawet do 10 lat – należy jedynie uważać, by nie doprowadzić do ich zawilgocenia lub zanieczyszczenia,
🔹 można je bez przeszkód aplikować różnymi technikami, a to pozwala w pełni korzystać z ich możliwości,
🔹 można je w prosty sposób łączyć uzyskując nowe odcienie lub efekty optyczne,
🔹 można nimi wzbogacać gotowe kosmetyki – olejki, balsamy, pudry, cienie, błyszczyki etc.
O czym zapomnieliśmy?
Sypkie pigmenty są uniwersalne!
Jeden pigment np. Sunny Morning, Silver Sparks, Peach Passion albo Snowflakes:
🔸 może rozświetlić kącik, dekolt lub inny wybrany element twarzy;
🔸 może modyfikować sypki puder, cień, róż tworząc jego wersję rozświetlająca;
🔸 może zmodyfikować krem, balsam lub oliwkę wzbogacając go o rozświetlające drobiny;
🔸 w połączeniu z Duraline stworzy wyjątkowy eyeliner,
🔸 może zostać połączony na różne sposoby z błyszczykiem lub pomadką;
🔸 jest świetnym topperem.
Co pominęliśmy?
Ach… Musimy wspomnieć, że wszystkie nasze pigmenty świetnie się czują na pazurkach - w przeciwieństwie do prasowańców.